niedziela, 16 września 2012

Rankingi ekspresów – czy warto z nich korzystać?

Dlaczego lubimy się ścigać, oceniać, recenzować? O tym wypowiedziałby się najbardziej merytorycznie Papcio Freud. Zamiast jednak nasłuchiwać głosów zza grobu – należy bezwzględnie rozważyć rację bytu wszelkich, modnych ostatnio rankingów. Zwłaszcza rankingów polecających lub odradzających zakup sprzętów elektronicznych czy wyposażenia z rodziny AGD. Oceny i wskazówki świeżych nabywców drogich telewizorów, mikserów czy laptopów mogą z jednej strony pomóc w dokonaniu zakupowego wyboru lub ostrzec przed ukrytymi niedoróbkami, możliwymi do wykrycia jedynie w praktyce błędami technicznymi czy problematycznymi, pojawiającymi się znienacka usterkami. Nie inaczej jest też w temacie ekspresów do kawy, które także są szeroko oceniane i umiejscawiane w rankingach.

Teoretycznie, warto na takie zestawienia badawczo spoglądać. W praktyce jednak, w przypadku chęci dokonania zakupu ekspresu do kawy, rankingi mogą być bardzo zwodnicze. Dlaczego? Przyjrzyjmy się jednemu z najpopularniejszych zestawień, umieszczonemu w ramach serwisu porównującego ceny dostępnego w sklepach i na aukcjach internetowych sprzętu.

A może ekspres kolbowy?

Ekspres ekspresowi nierówny - chciałoby się powiedzieć patrząc na mnogość dostępnych na rynku urządzeń. Lektura opinii konsumentów o różnych modelach jeszcze bardziej utwierdza nas w tym przekonaniu. Bo przecież o smak i aromat ulubionej kawy tu chodzi, a nie każdy ekspres okazuje się spełniać pokładane w nim nadzieje.

Dziś na rynku królują ekspresy ciśnieniowe. Zwykle wybieramy modele, które... ładnie komponują się z wystrojem naszych kuchni oraz potrafią zaparzyć wiele rodzajów kawy. Co bardziej świadomi klienci przed zakupem próbują się dokształcić, korzystając najczęściej z informacji znalezionych w internecie. I tu nagle pojawia się problem. Najpopularniejsze źródło wiedzy w globalnej sieci dzieli ekspresy do kawy całkowicie błędnie na: dzbankowe, przelewowe, niskociśnieniowe, kolbowe i automatyczne. Prawidłowy podział powinien jednak brzmieć następująco: ekspresy dzbankowe, przelewowe oraz ciśnieniowe - w tym nisko- oraz wysokociśnieniowe. Skąd zatem te nieszczęsne „kolbowce”?

Prawdopodobnie najpopularniejsze w zwykłym użytku domowym są ekspresy ciśnieniowe automatyczne. W takim urządzeniu, kawę wsypuje się w większej ilości do specjalnego pojemniczka, zaś do przygotowania aromatycznego naparu - wystarczy wciśnięcie kilku guzików, a finalny napój wlewany jest następnie do filiżanki bezpośrednio z ekspresu.

Cappuccino z Niną – recenzja ekspresu do kawy Saeco RI9355

25 mililitrów aromatycznego espresso i 125 mililitrów spienionego mleka. Do tego odrobina kakao, cynamonu czy startej czekolady. Względnie – gałka lodów waniliowych. Efekt? 150 mililitrów klasycznego cappuccino – zwieńczonego wysoką na 2 centymetry pianką, podanego w śnieżnobiałej, podgrzanej filiżance. Taki specjał to delicje każdego kawosza-degustatora i prawdziwy horror początkującego baristy-samouka.

Przygotować własnoręcznie włoskie cappuccino idealne – to nie lada wyczyn. Na szczęście, do wszystkich, domorosłych miłośników espresso z mleczną wkładką, pomocną dłoń wyciąga firma Saeco, której ekspresy ciśnieniowe stają się coraz bardziej dedykowane i wychodzą naprzeciw konkretnym zapotrzebowaniom klientów.

Ekspres ciśnieniowy Saeco Nina Cappuccino RI9355 to klasyczne, nawiązujące trochę do elegancji w stylu retro wzornictwo, przywołujące na myśl włoskie kafejki. To także kompaktowe rozmiary idealnie komponujące się z gabarytami najmniejszej nawet kuchni i niezwykle atrakcyjna cena – w powszechnej sprzedaży, ekspresy do kawy Saeco Nina Cappuccino RI9355 dostępne są już od około 400 zł! To bardzo niewiele. Zwłaszcza, że w środku tego uroczego maleństwa skrywa się standardowa pompa (ciśnienie 15 bar) i – odrobinę poniżej ogólnych norm, ale wciąż znośna – moc 1050 W.

DeLonghi ESAM 2600 – mainstreamowe bum!

Najlepsza kawa? To kawa z profesjonalnego ekspresu, wypita w gustownym, przytulnym lokalu lub kawa podana o poranku, wprost do łóżka. Gdyby tak połączyć te dwa światy – najlepsza kawa stałaby się kawą idealną, prawda? Bum! To możliwe, kawa idealna wyszła z kręgu marzeń i wstąpiła pod domowe strzechy rodaków, wypływając codziennie z podwójnego dozownika ekspresu DeLonghi ESAM 2600 – niedawnego faworyta kawoszy–amatorów znad Wisły.

DeLonghi ESAM 2600 - kuszący wymalowanym na czarnej, plastikowej obudowie napisem „caffe corso” i startujący z cenowego pułapu 1000 złotych – to całkiem przyjemny, acz niezbyt wyrafinowany design, ustawne gabaryty, praktyczna, długa gwarancja producencka, spory pojemnik na wodę, migające kontrolki, regulacja mocy i ilości kawy, wbudowany młynek (także regulowany), poręczna dysza do spieniania mleka, niemożliwa do opisania przyjemność związana z oparzeniem dłoni wrzątkiem i dźwięk przypominający cofającą się śmieciarkę, towarzyszący każdorazowemu włączeniu czy wyłączeniu ekspresu. Ale to dopiero początek przygody!

niedziela, 9 września 2012

Jaki ekspres ciśnieniowy do małej gastronomii?

Osiedlowa knajpka serwująca garmażeryjne obiady, budka z hamburgerami i kebabami ulokowana w samym sercu miasteczka akademickiego czy niewielka, mieszcząca zaledwie kilka stolików restauracja na starym mieście – co łączy wszystkie te punkty? W kontekście słownikowej teorii – i jadłodajnia, i budka z kebabami, i restauracja mieszczą się w ramach pojęcia małej gastronomii.

Podążając ścieżką praktyczną – i zmęczony ojciec rodziny wpadający do „osiedlówki” na domowe pierogi, i zabiegany żak, i zagubiony turysta – oni wszyscy potrzebują kawy. A nasze małe gastronomie – muszą być wyposażone w ekspresy ciśnieniowe!
O tym, że na szybkie espresso czy kobiece Cafe Latte zawsze będzie popyt – mówić wiele nie trzeba. Tak samo zresztą, jak nie warto przedstawiać kalkulacji sprzedażowych – wiadomo przecież od dawna, że gastronomie najlepiej zarabiają na podawanych gościom kawach i herbatach. O ile frazesy warto pomijać – bezwzględnie należy skupić się na specyfikacji dobrego, restauracyjnego czy knajpianego ekspresu. Bo mała gastronomia to najczęściej mały budżet. I – niestety – niewspółmiernie do zasobów finansowych duża lista wymagań, które zatrudniony w takim lokalu na pełnym etacie ekspres ciśnieniowy powinien spełnić.

sobota, 8 września 2012

Russell Hobbs, czyli poranna kawa z brytyjskiej pompy

O Wyspiarzach powiedzieć można wiele – że żyją we mgle, że są stereotypowo pompatyczni i że gadają tak, jakby mieli w ustach potężną spiżarnię zachomikowanego na zimę makaronu. Wśród tych ogólników – plącze się jedna niewiadoma. Kawowa niewiadoma, rzecz jasna. Bo czy w codziennym życiu spożywających hektolitry herbaty „Five o'clocków zakichanych” (jak pieszczotliwie Anglików nazywał filmowy Franciszek Dolas) jest miejsce na filiżankę małej czarnej lub na pobudzającą dawkę popołudniowego cappuccino? Oczywiście, że jest! Tyle tylko, że Brytyjczycy popijają kawunię w jedynie sobie zrozumiałym, powolnym tempie, z wielkim namaszczeniem i z niepowtarzalną klasą. A wszystko w rytm sączących się majestatycznie wprost z ekspresów marki Russell Hobbs kropel aromatycznego naparu.

Ekspresy do kawy Russell Hobbs to względna nowość na naszym rynku. Zwłaszcza ekspresy ciśnieniowe, promowane przez firmę od niedawna. Tak się bowiem składa, że ta popularna na Wyspach marka, działająca od 60 lat, stawiała zwykle nie na modę czy nowoczesność, ale na klasyczny, angielski szyk. Stąd też, z linii produkcyjnych spływały dotychczas wprost do rąk fanów Russell Hobbs głównie ekspresy przelewowe i zaparzarki, a na pierwszy, seryjnie sprzedawany i dostępny w Polsce ekspres ciśnieniowy - musieliśmy poczekać spory kawałek czasu.