O Wyspiarzach powiedzieć można wiele – że żyją we mgle, że
są stereotypowo pompatyczni i że gadają tak, jakby mieli w ustach
potężną spiżarnię zachomikowanego na zimę makaronu. Wśród
tych ogólników – plącze się jedna niewiadoma. Kawowa
niewiadoma, rzecz jasna. Bo czy w codziennym życiu spożywających
hektolitry herbaty „Five o'clocków zakichanych” (jak
pieszczotliwie Anglików nazywał filmowy Franciszek Dolas) jest
miejsce na filiżankę małej czarnej lub na pobudzającą dawkę
popołudniowego cappuccino? Oczywiście, że jest! Tyle tylko, że
Brytyjczycy popijają kawunię w jedynie sobie zrozumiałym, powolnym
tempie, z wielkim namaszczeniem i z niepowtarzalną klasą. A
wszystko w rytm sączących się majestatycznie wprost z ekspresów
marki Russell Hobbs kropel aromatycznego naparu.
Ekspresy do kawy Russell Hobbs to względna nowość na naszym
rynku. Zwłaszcza ekspresy ciśnieniowe, promowane przez firmę od
niedawna. Tak się bowiem składa, że ta popularna na Wyspach marka,
działająca od 60 lat, stawiała zwykle nie na modę czy
nowoczesność, ale na klasyczny, angielski szyk. Stąd też, z linii
produkcyjnych spływały dotychczas wprost do rąk fanów Russell
Hobbs głównie ekspresy przelewowe i zaparzarki, a na pierwszy,
seryjnie sprzedawany i dostępny w Polsce ekspres ciśnieniowy -
musieliśmy poczekać spory kawałek czasu.